7/08/2016






   Szybkie bicie serca... 


   Jest coraz to cieplej, aż w końcu robi się gorąco. Urywany oddech, a wraz z nim zaczyna unosić się metaliczna woń krwi. W  tle słychać dobiegający dźwięk, który bardzo dobrze znam. Zegar wybija godzinę 12:00, budzik.

   Cholera! Znowu ten ciągle powtarzający się sen, kiedyś za jego sprawą zwariuję. 
Wstaję z łóżka i podążam w stronę kuchni, a w między czasie wkładam na siebie ubrania. Wyglądam przez okno, a tam mój codzienny widok. Na niebie czarne słońce, w kubku czarna kawa. Nastawiam anteny na piekło, stacja 66.6 FM. Odpalam papierosa i oto nadchodzi moment, kiedy teatr zaczyna żyć. Zaczynamy spektakl. To 5 minut, kiedy świat w moich oczach nagle nabiera całkowicie innego, unikatowego brzmienia. Rozpoczyna się piękna melodia,  scena ustrojona w odcienie najgłębszej czerni. Wszystko zwalnia tempo,a ja zaczynam czuć, że żyję. 
    Mija kolejne 5 minut. Gaszę papierosa i wszystko wraca do normy. Każde przedstawienie musi mieć swój koniec, a dzisiaj tylko ja wznoszę owację na stojąco. Wychodząc zabieram ze sobą torebkę, telefon, klucze, ale pamiętaj... Emocje zostają w domu.
   Zamykam drzwi i wychodzę na scenę. Kogo zagram? Ofiarę, mordercę, gwiazdę estrady, a może zwykłego grzesznika? Niestety. Zapomniałam maski, dzisiaj muszę być sobą, a zwykle cena wolności bywa wysoka.
   Panie i panowie, godzina 14:00 - zaczynamy pokaz. Wyłaniają się ludzie, pełno ludzi. Czy widzę coś pięknego, a może wolnego? Nie do końca. Dzisiaj chyba nie czas na dyskryminację... Wszyscy nienawidzą wszystkich. Nawet w święta te psy nie mówią ludzkim głosem. Skaczą sobie do gardeł jakby była to sprawa życia albo śmierci. Nie pragną poczuć nic poza nienawiścią i własną próżnością.  To urocze.
    Co ze mną w tym wszystkim? Z jednej strony powinnam być ponad tym, a z drugiej ciężko jest pozostać czystym, kiedy wsypują Cie do kubła wraz z pozostałymi odpadami. Jednak zarówno przedstawienie jak i scena są moje więc staje na jej środku i zaczynam się rozglądać, czy coś dostrzegam? Jeden wielki chaos, ale w nim się urodziłam więc tutaj się odnajduje.      Wszyscy wystawieni na jedną widownię jakby z góry zakładano, że mają się tam pozabijać. Niczym ciche zabójstwo, lecz takie metaforyczne gdzie morderca jest gwoździem przebijającym balon wypełniony wiarą w ludzi.

   Nagły zwrot akcji! Nie widzą już siebie, a przed ich oczyma staje tylko ja. Ludzie patrzą na mnie jak na kretynkę. Co to za świat? Czy to jest jeszcze świat, koszmar czy może już piekło? Jak bardzo mroczne oblicze skrywają za swoimi maskami?


''Chciałam żyć pod włos, zawsze ostro grać więc musiałam w końcu złą się stać" 



Me­tafo­ra jest chy­ba naj­bar­dziej pro­duk­tywną ze wszys­tkich umiejętności człowieka.
N.CH


1 komentarz:

  1. Niczym ciche zabójstwo, lecz takie metaforyczne gdzie morderca jest gwoździem przebijającym balon wypełniony wiarą w ludzi.""
    Piękne a za razem Brutalne.
    Pełen podziwu ! D.S.

    OdpowiedzUsuń