8/27/2017

Kochanka wieczności.


 
Podchodzi do niej. 
Pewnym, nieskrępowanym krokiem. 
Podziwia jej wdzięki. 
Myśli piękna, cudowna, najukochańsza... 
Muska delikatnie jej ciało... talie prostą niczym linijka. 
Wyzwala w niej żądze. Napędza ją do działania, lecz ona nie robi kompletnie nic, hamuje się.
Jedynie czeka na kolejny ruch. 

W przyspieszonym tempie łapie ją w swoje objęcia, po czym obraca plecami do siebie. 
Szybkie pociągnięcie, a ona jest już gotowa. 
Dochodzą pierwsze dźwięki uniesienia.
Nad wyraz głośne jak na sam początek.

Pojękiwanie z każdą sekundą staje się coraz to głośniejsze i wydawałoby się, iż trwa wieczność. 
Te ruchy... szybkie, energiczne oraz co najważniejsze, w pełni świadome. 

Docierają kolejne dźwięki, lecz tym razem barwa jest kompletnie inna.
Wzbudzająca ciekawość. 
Mocny, stanowczy głos. 

Ten głos... gardłowy, niezwykle niski oraz sprawiający, że włosy stają dęba. Podjudza całą sytuacje, nadając szybszego tępa oraz tworząc wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju napięcie, które jest aktualnym sensem istnienia. 

Wysiłek w połączeniu z emocjami, daje kompletne zaspokojenie zarówno wszelakich potrzeb jak i żądz.

Całkowicie pochłaniając kochanków, którzy już nie pamiętają o istnieniu świata. 
Reszta nie ma znaczenia.
Liczy się tylko to. 
Tu i teraz. 


A Ty?
Czujesz się jak wybranek,  mogąc stać z boku i przysłuchiwać się tym intymnym chwila, między dwoma kochankami.
Jest Ci niezręcznie, lecz widowisko wciąga Cię w trans, z którego nie sposób się uwolnić. 

Trans zwany miłością do muzyki. 
Jedynej oraz niezastąpionej, która zawsze była jest i będzie Twoją miłością bez względu na to jaki posiada wydźwięk. 



Teraz przed oczami ukazuje mi się mężczyzna, całkowicie pochłonięty swoją ukochaną.
W ręku trzyma gitarę.
Muzyk z narzędziem dającym mu uwolnienie od świata, problemów, zmartwień oraz trosk.

Muzyka stanowi odzwierciedlenie życia wielu z nas, a dla innych jest sensem istnienia lub najwspanialszym w życiu dodatkiem, bez którego nie moglibyśmy żyć. 
Bez którego życie byłoby szaro - bure, pozbawione tęczy i radości czerpanej z chwili.

Zawsze była, jest i będzie moja miłością. 
Pierwszą, drugą czy ostatnią... to nie ma znaczenia. 
Najważniejsze, że jest.

Czy to fanatyzm? 
Nie. 
Jest to miłość do muzyki.
Jedyna w swoim rodzaju, która zapiera dech w piersi, a  zarazem pozwala żyć pełną piersią oraz pochłaniać świat  garściami, takim jakim jest. 

Kolorowy ptak, który wzbudza w nas szereg emocji... dobrych, złych oraz tych pośrednich.

Niezbędna. 
Kochanka wieczności - muzyka. 

Piosenka się kończy, a świat zanika.
N.CH






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz